Idąc w kierunku placu zabaw, Swołek zatrzymał się w strefie relaksu, gdzie zazwyczaj przy stolikach odpoczywali turyści. Obecnie nie było tu nikogo, zobaczył jednak coś, co wprawiło go w jeszcze gorszy nastrój. Wokół stolików leżały porozrzucane papierki, plastikowe butelki i foliowe torby. Skrzat zacisnął dłonie w piąstki.
– A niech tych ludzi! – wybuchnął, podnosząc z ziemi pierwszy ze śmieci i wyrzucając go do kosza. – Wszędzie nabałaganią, wszędzie naśmiecą! Wyrzucają plastik, który przecież się nie rozkłada, wyrzucają kartony po słodkich napojach, których zapach przywabia zwierzęta. Później biedne kaczki, wiewiórki, jeże przychodzą i zjadają te śmieci, nie wiedząc, że nie wolno i dzieje im się krzywda. Sam kiedyś przez nieopatrzność połknąłem taki papierek i tydzień potem bolał mnie brzuch! A niektóre ze zwierząt mogą przez to nawet umrzeć! Dlaczego mimo to ludzie nie pomyślą i nie zabiorą swoich śmieci, żeby wyrzucić je do koszy? Przecież wystarczy, żeby każdy zabrał swój papierek i swoją butelkę i świat od razu byłby czystszy. A jeśli widzicie, że gdzieś jakiś brzydki człowiek naśmiecił, poświęćcie minutę i posprzątajcie, żeby mi, biednemu skrzatowi nie dokładać pracy. W końcu to nasz wspólny świat i nie chcemy, żeby było w nim brudno, prawda?
Pozostawiając to pytanie bez odpowiedzi, Swołek otrzepał ręce, wyrzuciwszy ostatni ze śmieci do kosza.
– No! – podsumował z zadowoleniem. – Teraz mogę ruszać na dalsze poszukiwania moich rogów!