Przed pójściem do muzeum, Swołek postanowił zahaczyć o kuźnię. Nie robił sobie jednak wielkich nadziei, bo nie było go tu w ostatnich dniach i nie sądził, by właśnie tutaj zgubił rogi. I faktycznie miał rację. Budynek kuźni był zamknięty, nikt w niej nie pracował, a Swołkowi nie chciało się szukać innego wejścia. Zamiast tego postanowił zajrzeć jeszcze do stojącego obok domu, też części muzeum. I tu jednak się zawiódł, poza licznymi zdjęciami z odbywających się w Swołowie imprez, nie znalazł tu niczego interesującego, a już na pewno nie swoje rogi. Budynek był oczywiście piękny i w innej sytuacji Swołek chętnie przesiedziałby cały dzień w jego wnętrzu lub na dachu, wygrzewając się w promieniach letniego słońca. Teraz jednak myślał tylko o swoich rogach, a raczej o ich braku.
– No trudno – westchnął. – Spróbujmy pójść do głównej części muzeum. Może tam mi pomogą.