Wchodząc do obory, Swołek zmarszczył nos. Nigdy nie lubił panującego tu zapachu, starał się jednak nikomu o tym nie mówić. W końcu to nie wina owiec że śmierdzą.
Jedno z jagniąt, małe i białe jak mleko, podbiegło do niego mecząc radośnie na powitanie. Swołek pogłaskał je po pyszczku.
– Miło cię widzieć, Śnieżynko! – powiedział. Owieczka znowu zabeczała, trącając go nosem.
– Witaj w naszej zagrodzie, Swołku – powitała go Mama Śnieżynki. – Jeżeli chcesz znowu pojeździć na naszym grzbiecie, to uważaj, żebyś tak mocno nie ciągnął za futro. To nieuprzejme!
– Nie będę – przeprosił ze skruchą Swołek.
– Czy wiesz, że za kilka dni będzie nasza pora strzyżenia? – spytała podekscytowana Śnieżynka. – I w tym roku po raz pierwszy mi też obetną futro! To znaczy że jestem już prawie dorosła! – Uniosła pyszczek z dumą.
– Nie jesteś dorosła – wyjaśniła cierpliwie Mama Owca – tylko twoja wełna jest zbyt długa i latem byłoby ci za gorąco. Ludzie zimą noszą kurtki a gdy robi się ciepło, zdejmują je. Tak samo my musimy mieć obcięte futro, żeby nie było nam zbyt gorąco, a na zimę znowu nam odrośnie.
– To bardzo ciekawe – przyznał uprzejmie Swołek, nie chcąc urazić Mamy Owcy – ale w zasadzie mam jedną sprawę do was. Jak widzicie, zgubiłem moje piękne rogi! – Skrzat zrobił smutną minę. – Szukam ich po całym Swołowie, ale przepadły. Mamo Owco, czy nie zapodziały się u was może?
Owca zameczała przecząco.
– Niestety nie potrafię ci pomóc, Swółku – odparła. – Ostatnio odwiedziłeś nas tydzień temu, a wtedy jeszcze miałeś rogi. Może zapytasz koni?
– Już pytałem – zmartwił się Swołek. – Łaciatek też nic nie wie.
– W takim razie idź do muzeum – zdecydowała Mama Owca. – Pani Od Muzeum jest bardzo mądra i dużo wie. Przychodzi do nas czasem i z nami rozmawia. Może będzie potrafiła ci pomóc.
– Dobrze – zgodził się Swołek. – Dziękuję wam i do zobaczenia!